Osiem tygo-D-ni
Maluszki skończyły już osiem tygodni. Rosną jak na drożdżach i z zainteresowaniem eksplorują mieszkanie. Zagroda, która jeszcze tydzień temu chroniła maluchy przed różnymi niebezpieczeństwami, dziś w zasadzie jest już zbędna.
Dania stwierdziła, że u mnie w łóżku jest zdecydowanie lepiej niż w kojcu, więc nocami przeskakuje ogrodzenie i układa się na mojej poduszce. Rankiem szaleje z dorosłymi kotami, wyjada im jedzenie z misek ustawionych w kuchni i korzysta z “dorosłej” toalety. Niestety wrócić do kojca już nie potrafi i trzeba Jej pomagać.

Desna wskakuje natomiast na ogrodzenie, zaczepia się przednimi łapkami, a potem podciąga resztę swojego kociego ciałka i przelatuje na drugą stronę. Kiedy znudzi Jej się bieganie po mieszkaniu, układa się na drapaku, albo w ten sam sposób wraca do rodzeństwa.

Darna to zadziorna kotka, która przyciąga uwagę rozjaśnionym pyszczkiem. Kica jak zajączek, gdy słyszy za sobą człowieka i uwielbia, gdy się ją całuje i mizia po brzuszku. Rozkosznie rozkłada wtedy łapki i można z Nią zrobić niemal wszystko.
Dalen ciągle myli nam się z Danią, głównie ze względu na bardzo podobne umaszczenie. Dwa klasyczne pręgusy, oba ciemne, dopiero na zdjęciach widać różnicę. Chłopiec rozważny i romantyczny, aktualnie bardzo spokojny i przypominający nam, mieszkającego w Szwecji – Cayenne – czyli tak jakby Cezar II.
Devon to najbardziej charakterystyczny i największy kociak z miotu. Biała maska na pyszczku, ogromne łapki, cudne tufki na uszach oraz biały pompon na ogonie. Łamacz niewieścich serc i mój absolutny faworyt. Niedźwiadek z różowym noskiem, który najgłośniej krzyczy, gdy “człowieki” idą do nich z talerzykami pełnymi mięska. :-)
Delhi, Drama i Della zgodnie twierdzą, że nie lubią paparazzi. W związku z czym, unikają obiektywu, uciekają na widok aparatu fotograficznego oraz robią bardzo krzywe minki. Niebieska koalicja jest bardzo konsekwentna w działaniu i niestety, na moje nieszczęście, niezwykle skuteczna.